Czas rekolekcji był dla mnie trudny. Kompletnie nie potrafiłam się modlić, dostrzegać Pana Boga na Eucharystii, nabożeństwach wieczornych. Byłam już trochę zrezygnowana, zmęczona, ale myślałam, że najbardziej „poczuję” Pana Boga na modlitwie wstawienniczej czy uwielbieniach. Przyszedł jak lekki wiatr, w ostatnią noc, kiedy sama siedziałam w kaplicy i po prostu na Niego patrzyłam, potrzebowałam takiej szczerej rozmowy i bycia przy Nim.
Prawie tydzień minął od rekolekcji i wszystko zaczyna dopiero we mnie pracować, pierwszy raz od kilku miesięcy wzięłam Pismo Święte do ręki i zaczęłam czytać, co uważam za wielki krok do przodu. Chwała Panu!

Weronika