Jako ewangelizator na Lednicę jechałam po raz drugi, myślałam więc, że wiem, czego się spodziewać, a co za tym idzie – krótko przed wyjazdem na rekolekcje straciłam chęci, żeby się tam znaleźć. Zupełnie nie miałam motywacji do tego, aby uczestniczyć w czasie przygotowania, sądziłam, że będzie on totalnie zmarnowany. Oczywiście już od początku Pan Bóg pokazał mi, że się myliłam. 😉

Ogrom serdeczności ze strony innych uczestników rekolekcji napełnił mnie w dzień przyjazdu nadzieją, że to będzie dobry czas. Dodatkowo od samego początku byłam zachwycona słowami, które nieustannie i na każdym punkcie programu kierował do mnie Bóg poprzez Ojca prowadzącego rekolekcje. Przyjechałam na rekolekcje z konkretnym problemem, konkretną intencją. Pan dotykał mojego serca, wlał w nie wielki spokój – bo wiem, że On się tym zajmie.

Dzięki przyjrzeniu się mojej osobistej relacji z Jezusem i zrozumieniu, że cały czas powinnam ją rozwijać, byłam spokojna o sobotnią ewangelizację. Podczas Lednicy było męcząco, nawet bardzo. Ale wciąż nabierałam sił dzięki parze w ewangelizacji, dzięki ludziom, z którymi mogłam zamienić choć dwa słowa i dzięki świadectwom innych ewangelizatorów. Czułam się potrzebnym narzędziem Pana i widziałam, że On posługuje się też tymi, do których idę, bo sama czuję się zewangelizowana.

Za czas jednych z najlepszych rekolekcji w moim życiu, doświadczenia Chrystusa w innych ludziach i czas pięknej posługi – wielkie chwała Panu!

Julia