Na ORAE I stopnia przyjechałem z przeświadczeniem, że jestem trochę słaby w sprawach ewangelizacji. Moje wyjście ewangelizacyjne na oazie wakacyjnej było trochę „na siłę”. Na ORAE z każdym dniem coraz bardziej zachwycałem się pięknem wspólnoty i tym, że bardzo szybko ją nawiązaliśmy. Liczne konferencje, które były umocnieniem wiedzy ewangelicznej, dużo mi dały, ale do ostatniej modlitwy wieczornej nie miałem pewności, czy poradzę sobie na ewangelizacji. Następnego dnia na wyjściu ewangelizacyjnym Chrystus dał nam spotkać dość trudną osobę. Rozmowa średnio nam ona wyszła, ponieważ spotkany pan trochę negował to, co mówimy. Chwilę po odejściu od niego poczułem jednak, że nawet ta chwila rozmowy, że to, co się właśnie stało, było temu panu potrzebne. Że wcale to nie było na marne. I za to wszystko chwała Panu!

Bartek