Przed rekolekcjami miałam trudny czas. Weszłam w coś nowego, w nowe środowisko, w studenckie życie, które bardzo mi się spodobało. Uczęszczałam na spotkania do Duszpasterstwa Akademickiego i mogłoby się wydawać, że duchowo się rozwijam, ale jednak osobista relacja z Panem Bogiem się nie pogłębiała, odsunęłam ją na dalszy plan, z modlitwą było bardzo trudno. Chciałam jechać na ORAE, ale z drugiej strony nie chciałam odchodzić od ciągłości nauki i takiej rutyny. Nie ukrywam, że pierwsze dni rekolekcji były dla mnie bardzo ciężkie, nie mogłam znaleźć relacji z Nim – może dlatego, że byłam bardzo na nią i na Niego zamknięta. Jednak tym, co w jakiś sposób otworzyło mnie, była ewangelizacja. Nie spodziewałam się, że jako animator na nią pójdę. Czuję po niej lekki niedosyt, ale dzięki temu chcę więcej! Minął tydzień od ostatniego dnia rekolekcji. Nie czuję jakiegoś wybuchu, nagłej zmiany, emocji, czuję, że coś dzieje się we mnie bardzo głęboko. Nie potrafię do końca tego rozgryźć, ale z dnia na dzień to odkrywam i czuję wewnętrzny spokój, który mnie umacnia. Nauczyłam się, że w każdej chwili trzeba Jemu ufać, ale także dawać z siebie 100%. Za czas rekolekcji oraz owoce, które odkrywam – chwała Panu!

Weronika