Ewangelizacja na „Krańcach” była już moją trzecią ewangelizacją w życiu, a mimo to dalej nie wiedziałem, jak to wyjdzie. Myślałem sobie, że na pewno będzie łatwiej niż na takiej normalnej ewangelizacji, kiedy idziemy w miasto i rozmawiamy z przypadkowymi ludźmi. Tutaj przecież odbywały się Diecezjalne Dni Młodzieży, więc teoretycznie powinni się znaleźć ludzie, którzy jakiekolwiek pojęcie o wierze będą mieli. Tak też było, choć to nie znaczy, że było łatwo. Na początku trudno było znaleźć kogokolwiek do rozmowy. Pierwszą osobą, którą chcieliśmy zewangelizować z Karoliną, była starsza, sympatyczna pani, która, jak się okazało, była wierząca i praktykująca. Postanowiliśmy więc ruszyć dalej w poszukiwaniu ludzi, którzy bardziej tej ewangelizacji będą potrzebować. Spotkaliśmy chłopaków, którzy, jak sami powiedzieli, przyjechali tu tylko dlatego, żeby dostać wyższą ocenę z religii. Rozmowa z nimi z początku łatwa nie była, ale z czasem zaczęli się coraz bardziej otwierać. Jeden z nich nawet zaczął dopytywać się o naszą relację z Bogiem, wspomniał nawet, że chciałby swoją zmienić. To było niesamowite, że wszedł z nami w taką rozmowę po kilku minutach dialogu. Spotkaliśmy również dziewczynę, która z pozoru wydawała się być mało związana z Kościołem. Jednak kiedy zaczęliśmy rozmowę, okazało się zupełnie co innego. Była osobą, która naprawdę chciała ciągle się zmieniać i pogłębiać swoją wiarę, mimo tego że nikt u niej w domu nie był wierzący i nikt jej tej wiary nie przekazał. Na końcu rozmawialiśmy również z młodymi dziewczynami, z którymi na sam koniec nawet wspólnie się modliliśmy. Myślę, że Duch Święty działał przez nas dzięki modlitwie, którą wspólnie z Karoliną odmówiliśmy bezpośrednio przed samą ewangelizacją i którą ona tak wspaniale poprowadziła. Myślę, że wszyscy, którzy z nami rozmawiali, coś z tego wynieśli i mam nadzieję, że coś się zmieni w ich życiu!

Piotrek