Dla każdego studenta perspektywa wolnych 2 tygodni po sesji zimowej jest czymś niezwykłym i od razu rodzi się w człowieku chęć na totalne rozleniwienie. Wtedy też można się spotkać ze stwierdzeniem, że jest to przecież zasłużony czas na odpoczynek, no tak, ale jaki?

Podobnie było u mnie, ale mimo wszystko gdzieś w sercu rodziła się chęć lepszego wykorzystania tych kilku dni, a nie zmarnowania go na nic nierobienie. W dość szybki i zarazem bardzo spontaniczny sposób dowiedziałam się o Rekolekcjach Oazowych „Junior” i po rozmowach z najbliższymi zdecydowałam się na nich posługiwać. 🙂

I była to moja najlepsza decyzja dotycząca wykorzystania tych 5 dni. Już od pierwszych chwil pobytu w Rokitnie zachwyciła mnie postawa naszych uczestników (najmłodsi mieli po 8 lat). Wtedy też zrozumiałam, że każdy z nas właśnie od dzieci powinien się uczyć tej otwartości i chęci do robienia różnych, dobrych rzeczy i to z wielkim entuzjazmem. Z radością spoglądałam na uczestników, którzy w kolejnych dniach odkrywali tajemnice, które przygotował dla nas Jezus.

A wracając jeszcze do miejsca, w którym były organizowane te rekolekcje, wydają mi się one strzałem w dziesiątkę, ponieważ nie ma lepszego niż u stóp Pani Cierpliwie Słuchającej. Każdy wieczorny apel był dla mnie (i pewnie dla każdego z animatorów) czasem powierzenia się Maryi, nie tylko teraz na czas posługi w Rokitnie, ale też naszej przyszłości… rodziny, pracy i studiów.

Z takim otwartym sercem wróciłam do swoich obowiązków, nieco zmęczona (bo po rekolekcjach z dziećmi inaczej się nie da), ale szczęśliwa i tego chcę też życzyć wszystkim animatorom, którzy może już w najbliższe wakacje podejmą posługę na Oazie Dzieci Bożych.

Za ten czas chwała Panu! 🙂

Agnieszka